«powrótKto nie ryzykuje, ten nie pije...Kobleva

Robert Ogór Prezes Ambra S.ARozmowa z prezesem Ambra S.A. Robertem Ogórem

Ambra S.A wprowadza na polski rynek wina produkowane na Ukrainie. Koblevo to region nad Morzem Czarnym, ale również nazwa najlepszych win produkowanych przez naszych wschodnich sąsiadów. Prezes Ambry, Robert Ogór nie ma wątpliwości, że wina z Kobleva powinny znaleźć się na polskich stołach. Nam zdradził, które z trzech promowanych przez Ambrę win jest jego zdaniem najlepsze.

- Panie prezesie macie w portfolio wiele wspaniałych win francuskich, hiszpańskich czy włoskich.

- Rzeczywiście mamy ich bardzo dużo...

- Po co wam jeszcze wina ukraińskie?

Po co? Po pierwsze, ukraińskich win dotychczas w naszym kraju nie było, po drugie staramy się na nasz rynek wprowadzać produkty, które mają wysoką jakość, a są jeszcze mniej znane. Trzeba pamiętać, że w naszym kraju szybko rośnie liczba gości, czy też pracowników z Ukrainy, którzy doskonale znają swoje krajowe wina i z przyjemnością wypiją w Polsce jeden ze słynnych muscatów Koblevo

- Właśnie. Czy to nie jest pewna wasza kalkulacja? Sprzedawać Ukraińcom ich „domowe" wina.

- Mówiłem już o tym, ale to nie był decydujący argument przy podejmowaniu decyzji o współpracy z ukraińskimi partnerami. Od jakiegoś czasu nasi konsumenci bardzo cenią sobie wina wytwarzane w basenie Morza Czarnego. Wystarczy wspomnieć wina gruzińskie czy mołdawskie, które znalazły sobie miejsce na polskich stołach, a przecież na Ukrainie, właśnie w Koblevie nad Morzem Czarnym jest 2,5 tysiąca hektarów winnic. Daje to ogromne możliwości produkcyjne, a jakość tych win, w szczególności muscatów, powinni szybko docenić nasi polscy konsumenci.

- Przy takim zatrzęsieniu win w sklepach, nie będzie to łatwe. Czy wobec tego planujecie jakąś akcję promocyjną, która przybliży ukraińskie trunki Polakom?

- Właśnie ją dzisiaj rozpoczynamy (śmiech). Wprowadzeniu na nasz rynek win Koblevo towarzyszy kampania „Słoneczna Ukraina", która nie tylko będzie promowała ukraińskie wina. Jesteśmy przecież sąsiadami, a nasza współpraca, nie tylko gospodarcza, będzie się na pewno szybko rozwijać. A wino? Ono jak wiadomo pomaga w zacieśnianiu kontaktów, często pomaga również w szukaniu wiadomości o jego pochodzeniu, o regionie czy kraju gdzie zostało wyprodukowane. Stąd nasza akcja, która na pewno przybliży Polakom nie tylko wina z rejonu Kobleva, ale i inne walory Ukrainy. Choćby turystyczne.

- Nie boi się Pan, że współpraca z ukraińskimi partnerami może, mówiąc łagodnie, nieco szwankować? Wy jesteście już przyzwyczajeni do europejskich standardów w handlu, a na Ukrainie różnie z tym bywa.

- Nie sadzę, byliśmy wiele razy na Ukrainie, rozmawialiśmy przed podpisaniem umów i wierzę, że wszystko pójdzie tak, jak na to liczymy. Zawsze jednak może się wydarzyć coś nieoczekiwanego, na co również jesteśmy przygotowani.

- Można powiedzieć: „kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana".

- Ha, ha, ha... raczej Kobleva.

- Proszę jeszcze nam zdradzić, które z zaprezentowanych ukraińskich win smakuje Panu najbardziej.

- Polecam wszystkie (śmiech). Muscaty (biały i różowy – red) są doskonałe, a przy tym bardzo specyficzne i aromatyczne. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na bastardo, to bardzo ciekawe, czerwone wino produkowane ze szczepu występującego wyłącznie w regionie Kobleva.

- Cóż, bardzo dziękuję za rozmowę i trzymam kciuki za udaną promocję, bo zaprezentowane, ukraińskie wina są naprawdę doskonałe.

 Rozmawiał: Wojciech Potocki (Tygodnik 7 Dni)

zdjęcia: materiały prasowe Ambra S.A.

 

 

Copyright © motywmedia.pl Wszystkie prawa zastrzeżone